Wstał kolejny dzień. Budziłaś się powoli. Cóż, niestety nocowanie na kamieniach nie jest zbyt wygodne... ale czego można więcej oczekiwać od opuszczonego zamku? Twój Rapidash już pewnie do dłuższego czasu stał na straży, na szczęście nikt was chyba nie śledził. Wstałaś i rozejrzałaś się po komnacie, niestety wieczorem nie miałaś okazji jej ujrzeć ze względu na brak światła, a to co ujrzałaś naprawdę zapierało dech w piersiach. Po pierwsze, mimo że zamek był opuszczony, to był zadbany. Po drugie wielki i po trzecie - przepiękny. Freski zdobiły wszystkie ściany komnaty, w której się znajdowałaś, wielkie filary podtrzymywały sklepienie. To wyglądało nie jak twór ludzki, tylko jak coś więcej! To wyglądało na stworzone nie przez człowieka tylko... no właśnie, przez co? Przez Pokemony? Ech, kto by to wiedział... Podziwiałaś salę, gdy nagle coś przykuło twój wzrok. Przy jednym z filarów zobaczyłaś jakiś cień i ruch, jednak był on na tyle krótki, że szybko zniknął ci z oczu. Rapidash zarżała, a to nie był dobry znak... zawsze kiedy rżała działo się coś niedobrego...